Łąka.

Poruszył uszami, unosząc łeb i rozglądając się. Dziwne, zawsze przepełniona wesołym, rozgadanym towarzystem łąka była pusta. Parsknął krótko. Może to i dobrze, nie lubił tłumów, miał dziś ochotę na spotkanie z jedną osobą, rozmowę z jedna klaczą, igraszki z jedym, jedynym klaczynym zadem. Uśmiechnął się do siebie, opierając o jakieś samotne drzewo, na którym z wolna pojawiały się białe kwiaty.

Klacz biegnąc spokojnym truchtem pojawiła się na łące. Krople spływały po jej sierści, by w końcu opaść na ziemię. Ona mrużąc oczy zatrzymała się na środku polany, po czym zaczęła skubać wiosenną trawę.

Spojrzał na Diamond Shine. Czyżby o wilku mowa? Nie, ona była przecież motylem
- Salve. - rzucił głośno, chcąc powiadomić klacz o swojej nieobecnosci.

- Oh, Salut- odpowiedziała momentalnie, podnosząc gwałtownie łeb do góry. Przeżuwając trawę, spoglądała w stronę karego ogiera. Próbowała bynajmniej się uśmiechnąć, jednak jedząc wyglądałaby śmiesznie. Na samą myśl o tym zaśmiała się cicho, ganaszując pod siebie.

Uniósł brwii, bądź wykonał podobny gest, gdyż kon raczej nie jest w stanie tego zrobić. Zbliżył się do klaczy po czym skubnął jej bok, łypiąc kątem oka na pysk siwki. Nie pytał dziś standardowo, co słychać, jakoś znudziło mu się to już.

Zaskoczona brakiem jakichkolwiek oznak zainteresowania ze strony ogiera ona także milczała. Kiedy zaś on skubnął ją ona łeb w jego stronę, po czym dmuchnęła mu mocno w grzywkę, która uniosła się do góry. Tym razem mimowolnie się uśmiechnęła. Po chwili odwróciła się o 180 stopni, stając przy zadzie ogiera, który - nie potrafiąc się powstrzymać - skubnęła dość mocno, jednak zaczepnie.

Spojrzął na klacz, jej uśmiech odwzajemniłswoim, bezczelnym, nonszalanckim uśmiechem. A gdy ta dziabnęła jego zad strzelił niskiego barana, zgnaszował się, a następnie zaczał napierać potezna piersią na jej mały, ale jakże jędrny, pociągajacy i kuszący zad. <3

Jej blady uśmiech zmienił się zaraz w zadziorny wyraz chrap, a z warg wydało się ciche syknięcie. Napinając mięśnie chciała sprawić wrażenie, iż się nie boi, jednakowoż, w głębi tępił ją strach, który starała się hamować. W pewnej chwili obróciła do niego łeb, przywierając chrapami do jego. Zaśmiała się cicho, wręcz kokieteryjnie x3

Zdziwony tym szybkim działaniem zarżał gardłowo, czując napływającą falę podniecenia. Przejechał językiem po jej małej, w dość subtelny sposób. Słysząc jej śmiech sam uśmiechnąl się pod nosem, chcąc bawić się nią cąły czas, więcej i dłużej. Ale w końcu jak na razie nikt jej mu nie zabierał, więc miał czas <3

Potrząsnęła łbem, by grzywka zasłoniła jej ciemne oczy. Stanęła w poziomie, mimowolnie rozstawiając nogi, a przy tym zaciskając wargi. Dotyk ogiera był taki przyjemny. Uszy skierowała w jego stronę, przymykając oczy. Czyżby chciała więcej? <3

Był podniecony, a gdy klacz rozwarła nogi nie czekła dłużej i wszedł w nią ostro. Wiedział, że nie będzie niczego żałował, bo tak nigdy nie było, a gdy dawali - brał. Pchał dość mocno, wiedząc, że i tak nie będzie z tego źrebaka, nie tylko dlatego, że nie miała rui, ale on nie zamierzał pozostawiać jej potomstwa. hciał zaspokoić tylko swoje jak i jej rządze.

Czując go w sobie wygięła ciało w łuk, ganaszując się pod siebie. Gdy ogier robił to mocniej ona zagryzała wargę, jednak stopniowo odpuszczała, rozluźniając przy tym mięśnie, które były napięte, niczym struny. Tak, tego jej brakowało. Fala podniecenia przeszła przez jej ciało, sprawiając, że klacz wydała z siebie cichy jęk.

Po kilku zaledwie minutach opuścił jej małą stwierdzając w myślach, iż dziś nie miał ochoty na więcej, ma przed sobą całe życie i pewnie jeszcze kiedyś dojdzie między nimi do połączenia się. Chrapami dotknął jej małej, poskubując ją najpierw lekko, później już mocniej, agresywnie, wsuwając do środka język.

Znowu zabawa? Ta prychnęła, po czym wypięła się do tyłu. Cóż, kiedy ma się taką przerwę ma się ochotę na wszystko, co do szczegółu. W myślach zaklnęła, iż miała okazję czuć go w sobie tylko przez tę chwilę, jednak... Czy to nie przesada? Zapewne spotkają się jeszcze nie raz, a wtedy może Valentino będzie w lepszym nastroju? Myśląc o tym poczuła narastające podniecenie, ponownie. Wzdrygnąwszy się, zakręciła zadem przed jego chrapami.

{ Wybacz, nie potrafiłam się opanować }

/

A ten żałowął, że klacz nie miała rui, wtedy zabawa byłaby o niebo lepsza. Trzeba jednak zadowolić się tym, co jest Przewrócił kalcz na miękką trawę, po czym schywliwszy się nad nią otarł mocn swoim o jej małą, potwarzajac to dwa razy. Za drugim jednak on został w środku, jedynie koniuszkiem, a ogier trwał w bezruchu.

Leżąc spojrzała na niego pierw zdezorientowana z dezaprobatą, po chwili z cwanym uśmiechem złapała go za grzywkę, mocno do siebie przyciągając. Kiedy już to zrobiła złożyła na jego chrapach pocałunek. Początek tak delikatny, wręcz nieśmiały, zaś po chwili zmienił się w namiętne, wręcz brutalne rozwinięcie. Chciała go, nie... pożądała.

Zbliżył się barniej, wręsz kładąc na klaczy. Nie chciał jednak zdusić jej swoim potężnym cielskiem, klęczał wiec nad nią, wszedwszy już głęboko, próbował dobić się jeszcze głębiej, co mogła sprawiać duży ból, lecz jakże podniecająco przyjemny. Przejechał językiem po jej szyi, napalony na drobną siwkę niezwykle

Zamknęła oczy, zaciskając wargi. Tego się nie spodziewała. Jej oddech przyspieszył, a krew szybciej zaczęła krążyć. Po chwili skoncentrowana jedynie na rozkoszy płynącej z wyczynów ogiera pozwoliła sobie odpłynąć na moment w niebyt, oddając swe ciało Władcy Piekła...

Po wykonaniu kilka łagodnych ruchów w jej wnętrzu podniósł się ponownie, po czym pocałował klacz w chrapy, bardzo namiętnie oczywiscie. Usmiechnął się pod nosem.
- Do następnego, mała - rzucił, po czym opuścił klacz w najmniej spodziewanym momencie, tak już miał, hm. <3

Piołunn wszedł na łąkę schylił łeb i zaczął trawę skubać. Był głodny i trochę zły bo swego barat nie mógł znaleźć. Po chwili podniósł łeb i rozejrzał się po okolicy w nadzieji, że znajdzie kogoś do rozmowy.

Ona ocknąwszy się po dłuższej chwili wstała.
- Tak, do następnego - mruknęła przeciągle. Tak, liczyła na to *nmmt*

Przygalopował, po chwili zaczął rozciągać swój grzbiet i podziwiał widoki, jako ,że był tu pierwszy raz. W zamyśleniu ta łąka mu coś przypominała, jakby był tu kiedyś ze swoją bratnią duszą, może to tu właśnie utracił swoich rodziców, których nigdy nie znał, no nic może to tylko takie uczucie, ale po chwili minęło. Wygalopował z łąk.

[tak tylko mówię , ale DS tu nie ma napisała *nmmt*]

Wbiegłam sprężystym kłusem prychając cicho.