Łąka.

Wbiegła już jako klacz na łąkę..
Przyzwyczajona do używania ogona dziwnie się czuła bez niego,ale mniejsza z tym.
Przymknęła lekko oczy od słońca i zobaczyła czy jest tu jakaś żywa dusza..

Żywej duszy na pewno nie było, za to pojawił się Archie.
- Bry - przywitał się, wyglądając tak duchowato, jak tylko może wyglądać duch.

Spojrzała trochę w górę ,ujrzawszy sylwetkę człowieka odskoczyła trochę jednak po chwili namysłu doszła do wniosku ,że wczoraj to on był w obecności koni w karczmie. Klacz skinęła mu łbem nisko.
-Witam .. - wycedziła przez zęby hamując warknięcie,jednak jej ton był gładki i łagodny ,jak że rozbrzmiewający.Nie był zbyt groźny,nie mógł przestraszyć.

- Trochę pogubiłem się w czasie - powiedział po chwili, krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Myślałem, że jest trochę... później.
Zamyślił się na chwilę, prawdopodobnie rozważając o propozycji Nuit.
- Jestem Archie - przedstawił się w końcu.

Wbiegła patrząc na imoła i Saline.
-Witam Archie, Saline. - machnęła ogonem odganiając się od bąka.
- Aff, nienawidzę bąków.

Hmm.. ? - postawiła uszy..
-Saline - odpowiedziała stojąc w miejscu,jedynie grzywa i ogon powiewały w wietrze.
Spojrzała na nowo przybyłą i bąka.
-Salve - zrobiła niski ukłon ,po chwili śledząc wzrokiem bąka.

- Czarny i żółty to fatalne połączenie - westchnął cicho. Jak natura mogła tak zbezcześcić jego ulubiony kolor?

Oderwała wzrok od owada i potrzepała lekko łbem,raczej nie wiedząc co mówił Archie.
Zajęta obserwacją zapomniała o realnym świecie.

Podeszła trochę bliżej przyglądając się Archiemu.

- Jestem martwy - potwierdził, odpowiadając na nieme pytanie Ar. - Najprościej rzecz ujmując, jestem zjawiskiem paranormalnym.
Zamajtał nogami w powietrzu, żałując, że nie ma czegoś takiego jak widmowe lizaki. Z lukrecją.

- Ale to, że jesteś emo widać na kilometr - powiedziała i wybuchnęła śmiechem.

-Po co się zabiłeś ? - spytała nagle jak gdyby nigdy nic się nie stało.
-Duchy nie mogą rozkoszować się jedzeniem. - przytaknęła spoglądając na niego ukradkiem i na bąka który przez niego przeleciał.

- Nie jestem emo - zaprzeczył żałośnie. Smutek wokół niego stał się niemalże materialny. Cóż, jak większość emo, on był jedyny w swoim rodzaju, unikatowy, nierozumiany... I tak dalej.
- I wcale się nie zabiłem - dodał po chwili. - Tak wyszło.

- Ehe.. - spojrzała na niego ..oO'
-Alee.. duchy nie noszą ubrań bo im przenikają przez ciało.. - dodała podnosząc jedną "brew".

- Według mnie - skierowała swoje słowa do Saline - Duchy pozostają w tych ubraniach, w których umarli jako ludzie.

- A według mnie - mruknął ironicznie. - Kształt, rozmiar czy nawet ubranie ducha zależy od jego kaprysu. Ale to tylko moje zdanie i nikomu go mnie narzucam.
Co jak co, ale chyba on najlepiej się znał na duchach.

Wybiegła rzucając ostatnie spojrzenia na Archiego i Saline.
/nmm bo jadę po popręg dla Adrii <3

Spojrzała za klaczą po chwili przenosząc wzrok na Archie'go.
- A jako duch możesz trzymać się rzeczy ? Możesz je trzymać ? ,Zobacz.. - zadała kilka pytań z akcentem

- Raczej nie... No... nie - powiedział, drapiąc się ręką w tył głowy. Taki odruch, tik nerwowy czy jak to można nazwać.

-Ahh.. , A co możesz robić ? - machnęła ogonem na którym usiadł motyl.

- No... W zasadzie, to praktycznie nic - rzekł niepewnie. W zasadzie, to był już gotów przystać na propozycję Nuit.

Westchnęła cicho by po chwili nabrać rozkosznego powietrza zapełnionego zapachem kwiatów.
-Więc,nic nie robić ? - spytała zapatrzona w kwiaty.

- Tak... - mruknął. Po jakimś czasie rozpłynął się w powietrzu, udając się gdzieś daleko.

Parsknęła cicho i gdy nikogo njie było przybierajac postać wilka wybiegła gdzieś w siną dal.

Pojawił się na łące, idąc leniwym stępem, od czasu do czasu poskubując coraz wyższe, coraz gęstsze trawy. Wiosna. Hm, zdecydowanie wolał pochmurną jesień, mruknął coś pod nosem. W końcu natura jednak była wyższością i jej prawa co do pór roku musiały byćzachowane. Pasknął, zarzucając grzywką.