Padok.

Gdzieś pomiędzy trawami leciał mały, niepozorny, lecz jakże piękny motyl. Paź królowej raziła swą barwnością. Trzepocząc swymi lekkimi, niczym piórka skrzydłami podleciał w kierunku karego ogiera. Zatrzymał się przy jego chrapach i przysiadł na nich. W tym ciele krył się ktoś znacznie większy, czy jednak to miało znaczenie? Owad spojrzał na monumentalne stworzenie pod jego nóżkami i zaśmiał się cicho, piskliwie.

Parsknął, spojrzał na motyla robiąc przy tym zeza. Zmarszczył chrapy po czym parsknął i zarzuciłłebm, chcąc pozbyć się tego małego owada, jakoś nie specjalnie lubił towarzystwo jakichkolwiek innych istot żywych prócz koni. Owszem, motyl był przepiękny, ale to nie działało na ogiera z trzeciej stajni.

Owad szybko odczepił się chrap ogiera i odleciał, ale tylko kawałek. Zatrzymał się w bezruchu, powoli opadając na ziemię. Po chwili z ziemi na równe nogi poderwała się zgrabna siwka nadal chichocząc pod chrapami.
- Salut, Hardcore...- wydukała, przerywając śmiech.

Zmierzył siwkę chłodym wzrokiem, mrużąc oczy.
- Salve D>Shine. - uśmiechnął się pod nosem, prawie niewidocznie. Nie, niemożliwe żeby to ona była tą osoba, która chciała go udusić przed kilkoma minutami? Więc kto? To pytanie będzie dręczyło go dopóki nie pozna odpowiedzi.

Uśmiech z jej chrap nie zniknie prędko, jednak zauważając wyraz pyska karego ogiera skuliła mimowolnie jedno z uszu i spytała z troską w głosie:
- Coś się stało? Widać, że coś cię dręczy...- Klacz podeszła nieco bliższej, machając przy tym ogonem na boki.

- Wątpię, a nawet jesli nie powiinaś się interesować moimi sprawami, kochanie. - uśmiechnął sięcynicznie i dziabnął ją dość mocno w słabizę. Stłumił niezauważalnie ziewnięcie.

- Możliwe, aczkolwiek ostatnio troska nikomu nie zaszkodzi...- Ona także uśmiechnęła się z odrobiną cynizmu, powtarzając gest ogiera, jednak u niej nie wyszło to aż nadto dobrze.

- Nie czuję potrzeby zwierzenia się komuś, to nie w moim stylu. - skwitował, wpatrując się przez chwilę w jej ponętne ciało. Nie, ostatnio nawet i na reprodukcję ochoty nie miał, coś dziwnego się z nim działo, bardzo dziwnego.

Ona nie odezwała się. Skuliła uszy, ganaszując się lekko pod siebie. Skubnęła się w pierś, strzelając przy tym z ogona nijako. Po chwili dopiero dotarło do niej, iż to Hardcore, ogier Mayi. Gdyby posiadała brew, w tym momencie zapewne owa uniosłaby się ku górze. Na jej chrapach pojawił się serdeczny uśmiech, który jednak znikł zastąpiwszy go wyraz obojętności.

Nie za bardzo rozumiejąc jej gesty mruknął tylko coś pod nosem spoglądajac w dal, w jakiś daleki, niezlokalizowany dokładnie punkt. Zmrużył oczy, przejeżdżając wzrokiem po linni wyraźnie odcinającego się widnokręgu. Parsknął, nagle czując okropny, pulsujący ból w kopytach, jakby coś ciągneło go ku dołowi. Skulił uszy a na jego pysku pojawiło siędziwne skrzywienie.

Klacz ponownie machnęła ogonem, uderzając z impetem o udo. Odruchowo uniosła kopyto, zginając nogę. Przez jej ciało przeszedł dreszcz, który ją ocucił.
- Piekiełko Cię wzywa, Hardziu? - zapytała, a na jej chrapach pojawił się nonszalancki uśmieszek.

{ Na życzenie Nuit, ona za wszystko odpowiada }

Spojrzał na klacz lekko zdziwiony. Ciekawy wydawał sięfakt, że wiedziała, że akurat teraz cośz nim jest nie tak, a właściwie z jego kopytami. Kłapnął zebami, wpatrując sięw niąprzeszywającym wzrokiem.
- Słucham? CHyba źle usłyszałem. - zapytał, patrząc głęboko w jej czarne oczy. Zacisnął żeby, w końcu to nie był byle ból.

Zaśmiała się lodowato, mierząc ogiera litościwym spojrzeniem. Coś w jej własnej osobowości się zmieniło, aczkolwiek nikt nie potrafił dostrzec co. Ona również. Milczała jeszcze przez chwilę, uśmiechając się dziwnie.
- Dostrzegam więcej niż Ci się wydaje. Zapamiętaj to sobie - rzuciła oschle, przypatrując się ogierowi.

Parsknął z lekką ironię.
- Obyśtylko się nie przeceniła. - uśmiechnął się cwanie, otrząsanąw w powietrzu lewe kopyto, jakby chcąc pozbyć się bólu. Przyglądał się klaczy od łuższej chwili w sposób dość beszczelny i lekceważący.

Zmarszczyła lekko chrapy, prychając.
- Nie musisz się o mnie martwić. A co do Ciebie... - urwała. Jeżeli była rozzłoszczona jego spojrzeniem w żadnym razie tego nie okazywała. Jej łeb był idealną maską obojętności i arogancji. - Uważaj na siebie - dokończyła, a na jej chrapach zabłąkał się nikły uśmiech.

Wdreptała, rzuciła spojrzenie Diamond Shine i dopadły ją wyrzuty... Ona nie była taka zgrabna, nogi miała średniej długości, trochę za długą sierść... Wymruczała powitanie i ustawiła się w cieniu.

Zaśmiał się pod nosem.
- Wiem co robię i kontroluję wszystko, co się ze mnąd zieje, nie masz o co się martwić. - zbliżył się do niej z lekkim uśmiechem na pysku, cwanym jak zwykle. Skłamał, owszem, ale co ma jedno małe kłamstewko do miliona innych. Otarł się o jej bok.
- Ty też powinnaś uważać, w końcu tak naprawdę jestes tylko małym, bezbronnym motylkiem, którego w każdej chwili można... - urwał i uderzył mocno kopytem o ziemię. - zgnieść. - dokończył szeptem i mrugnął do klaczy.
Zerknął na Venus kątem oka, jakby się dobrze przyjrzec, skinał jej łbem, ale było to raczej niewidoczne.

Westchnęła cicho, odruchowo odsuwając się od karego. Zmrużyła lekko oczy, nieco zaskoczona. Łgarz, pomyślała. Odwróciła łeb chcąc uniknąc jego wzroku, zarżała cicho do Ven w powitaniu. Ponownie zerknęła na Hardcore'a, śmiało przybliżając się do ogiera.
- Mówiłam już, kochanie, że nic przede mną nie ukryjesz - szepnęła mu do ucha, uśmiechając się kpiarsko. Może się myliła, może nie. Strzelała.
- Wracając do tego małego, bezbronnego stworzonka... Pozory mylą, prawda? - Powiedziała na tyle głośno, aby i druga klacz mogła to usłyszeć. Starała się, aby jej słowa nie zabrzmiały wyzywająco. Miała nadzieję, że się udało.

- Czyżby? Są rzeczy o których wie tylko odchłań piekła - otarł się o nią po czym spojrzał na nią z góry.
- Pozory mylą? Owszem, ale nie w tym przypadku. - zaśmiał się ironicznie, przeczesując chrapami jej grzywkę. Przymrużył lekko oczy. W jego głowie kłębiły się tysiące myśli, które stały się silniejsze nawet od bólu, jaki odczuwał, tak że ten zdominowany umysłem powoli ustępował. Działo się z nim coś dziwnego, niewątpliwie, a ta klacz to przeczuwała. Taa, musiał ją w duszy pochwalić, w końcu nie każdy posiada takie umiejętności, nie zamierzał jednak mówić tego na głos.

Drgnęła lekko, po chwili zaczęła się przechadzać wzdłuż ogrodzenia. Ruszyła powolnym galopem, zarzucając łbem.

- Och, wybacz, jestem ateistką - westchnęła głęboko, udając, że żałuje. Już od dawna nie wierzyła. Nie wierzyła w cokolwiek. Nic, po prostu pustka. Nauczyła się, że nawet to, co istnieje na tej ziemi da się nagiąć do swojej woli. Trzeba tylko... potrafić. Uśmiechnęła się pod nosem i skubnęła go zaczepnie.
- Znasz Nuit? - Zapytała, nie ukrywając zaciekawienia.

Weszła powoli, lekko kuśykając. Wyszła z lasku i potrzepała pyskiem. Westchnęła i oparła się o drzewo. Przymknęła oczy.

- Może keidyś jak zobaczysz, uwierzysz. - usmiechnął się. Ignorując kolejne pytanie szepnął tylko:
- Na mnie czas.
Po tych słowach przejechał chrapami po jej boku, zgrabnym zadzie, na koniec dmuchnął jej zaczepnie w małą po czym wyszedł szybkim krokiem, uderzając mocno kopytami o ziemię, nawet nie oglądnąwszy się za siebie. Po porstu zniknął gdzieś daleko poza padokiem.

Zerknęła za Hardem, kuląc uszy. Spojrzała na ową klacz, z którą em rozmawiał? Prychnęła. Zdeptała jakiś kwiat i wyszła stąd żwawo.

Obejrzała się za ogierem i prychnęła obojętnie. Przyspieszyła galopu i zrobiła małą woltę, po niej zatrzymała się nagle i rozejrzała dookoła.