Padok.

W powietrzu można było dostrzec białą plame robiącą piruety,koła i ósemki Tak,można było od razu poznać tą klacz to była Rozalia.
Obniżyła ona lot lecąc bardzo szybko w dół .. po chwili jednak spokojnie wylądowała na ziemi

Z lasu wykłusowała zgrabna siwka. Wiadome po jej ruchach było, iż jest to Diamond Shine. Mimo, że jej ranga nie grzeszyła wyższością ona nadal przepełniała się dumą, niczym paw. Chociaż niekiedy było to jej zgubą, nie teraz. Zauważywszy pegaza zatrzymała się w miejscu. Uniosła chrapy delikatnie ku górze, rozwarła je wydając z siebie charakterystyczne, melodyjne rżenie.

Klacz tak że odrżała jej w powitaniu

Podkłusowała zgrabnie bliżej,jednak DS. wyraźnie była jak by 'przedstawicielką' dwójki. Wyróżniała się elegancją i dumą.. xD

Skinęła jej łbem, kłaniając się nisko. Rozalię jako jedyną darzyła należytym szacunkiem, zaufaniem i oczywiście przyjaźnią.
- Salut, Rozalio...- odparła rada ze spotkania, idąc w jej kierunku.

Weszłam , ciągnąc za sobą kroki .

Od razu spoglądnęła z niekrytą ciekawością na Velroy. Uśmiechnęła się pod nosem widząc znaczny ubytek wagi. Zganaszowała się pod siebie, uniosła lekko nasadę ogona i ruszyła sprężystym kłusem w jej stronę.

Spojrzałam na siostrę , teraz się cieszyłam , że ją widze .- Salve. - przywitałam ją .

- Salut - odparła napawana radością. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo szczęśliwy i pełen niespodzianek.
- Jak tam? - spytała mimowolnie zerkając na jej brzuch.

- Sama nie wiem , chyba źle . - zgrzytnełam zębami , zastanawiając się kiedy doszczętnie je spiłuje .

Wstała ..musiała się przespać Oo'

Zauważywszy rozmawiające klacze wzbiła się w powietrze i bezszelestnie wyleciała. Nie chciała bowiem przeszkadzać siostrom.

- A co źrebięciem? - zapytała w końcu.

- Jest całę i zdrowe ^^' .- usmiechneam się niemrawo .

- Jak ma na imię? - dociekała.

- Princess Vale. - odparłam przyglądając się jej uważnie .

- Ładnie...- skwitowała, kiwając przy tym łbem przytakująco.
- Ojciec to zapewne Książe, nie mylę się? - Ponownie zapytała.

- Em ,tak. - patrze nadal na nią kładąc jedno ucho .

Już nic nie odpowiedziała. Właściwie zastanawiała się, jak nisko upadła. Niegdyś błyskotka stajni Drugiej - rozpoznawalna wszech klacz. Teraz? Wygasły zwykły koń, niczym nie różniący się od innych... Prychnęła cicho, patrząc na spod grzywki.

Trąciłam ją chrapą w bok , po chwili trzymając łeb na jej grzbicie przymknełam oczy .

Uśmiechnęła się kącikami chrap. Nareszcie wystarczająco zasłużyła na zaufanie i uczucia siostry?

Stałam tak nadal z zamkniętymi oczami , w końcu ją znalazłam .
- Wiesz , chyba wróciłaś.

- Wróciłam? Nareszcie...- mruknęła z ulgą, odczuwalną w głosie. Po chwili położyła się na ziemi nie wiedząc, czy siostra pójdzie jej śladem.

Wstępował na sztywnych nogach.Skulił uszy i zgrzytnął zębami w stronę klaczy.Przystanął i skubnął nerwowo źdźbło trawy.O tak, wracał prawdziwy Lucyfer .

Przekrzywiłam łeb spoglądając na przybyłęgo .
- Salve. - odparłam kładąc się obok siostry.

Ona zaś nawet nie spojrzała w stronę przybyłego. Wystarczyło, że siostra odpowiedziała, bynajmniej tak uważała. Położyła łeb na trawie napawając się jej zapachem.