Mroczny Zaułek.

- Przemyślana możliwość - powtórzył , uśmiechając się złośliwie. Wybiegł.

Zasnęła oO

Wszedł wolno, nieco wkurzony tym wszystkim. Bryknął i uderzył tylnymi kopytami w drzewo. Strzelił z ogona.

-Witaj Adultery.
Mruknął w stronę klaczy i skinął doń.
-Ty też nie elita? oO
Parsknął i ruszył ku niej strzelając z ogona. Był zirytowany więc tupał co jakiś czas nogą i kulił uszy aż do potylicy.

-Niech se robią co chcą o.O Elita to elita, nieelita to nieelita. Mało mnie to obchodzi... - mruknęła. Co jej tam. Niech robia co chcą, przecież nie będzie się wpraszać?

-Masz rację.
Mruknął i podszedł do klaczy jeszcze bliżej.
- Nie boisz się być sama, w takim lesie o tej porze?
Spojrzał na nią podejrzliwie.

- Nie jestem murem bezpieczeństwa.
Powiedział i obszedł klacz podskubując ją w szyję i łopatkę. Strzelał z ogona a jego uszy były skierowane w jej stronę.

-Powinnaś
Mruknął i stanął obok klaczy, skubnął ją w ganasz i strzelił ogonem w jej bok.
Tupnął nogą i spojrzał w głębie lasu.

-Niczego.
Mruknął i spojrzał na klacz, następnie znów na las.

-Chodź.
Mruknął tylko i wyszedł wolno.

Weszła wolnym stępem, a głowę trzymała nisko, prawie przy ziemi. Cóż, teraz nie dało się ukryć, że cierpiała. Stanęła i uniosła łeb, trzęsąc nim. Nie bała się tego miejsca, ale sytuacji, w jakiej znalazło się jej życia. Skuliła uszy i westchnęła.

Podeszła do jakiegoś drzewa i zaczęła ocierać o nie szyję.
-Mogłam siedzieć cicho... - mruknęła sama do siebie i zamknęła oczy.

Po chwili coś sobie przypomniała i wybiegła pospiesznie.

Weszła pewnym i twardym krokiem mocno stąpając po ziemi.. Nie zwracała uwagi na ostre krzaczki które poraniły jej pęcine x< Zatrzymała się w najciemniejszym i najmroczniejszym zakątku. Otarła się o pęciny przez co jej pysk wykrwawił się cały natomiast z pęcin już nic nie leciało..Klacz zlizała krew z pyska uśmiechnęła się ostro kącikami chrap.

Po drodze jakimś cudem spadł silny deszcz który zmył z niej cały bród.. Machnęła bardzo mocno skrzydłami które otrzepały w jednej chwili cały deszcz ,który nagle przestał padać..
-Czemu to jest takie du*ne ?! - wrzasnęła na cały las...
- Czemu konie są takie ?! - powiedziała jeszcze raz,w jednej chwili przemknął duży lis który szybko uciekł na widok klaczy.
-Czemu ? - powiedziała ciszej.. X.x'

Uderzyła mocno w drzewo kopytem które zgięło się w pół a korzenie tego oto wielkiego drzewa pourywały się...jednak drzewo nie spadło z powodu iż klacz nie była tak silna.. Machnęła kilkanaście razy mocno skrzydłami i dopiero wtedy drzewo runęło..

Zaczęła rozmyslać,uspokoiła sie trochę... Dziś był zimny i mroczny dzień xX'
Klacz wymamrotała coś pod nosem po czym zaczęłą machać skrzydłami i wykonała jakiś gest. W jednej chwili spadł duży grad a chwilę potem rozpętało się tornado w ciemnym zakątku.. Było widać je na całe forgotten ,jednak nie przemieszczało się za pomocą mocy Roz. Drzewo które runęło pod wpływem jej sił wyższych zawirowało tylko w górę spadając nagle i krusząc się na kawałki obok klaczy Nagle tornado uderzyło w ziemię z całej siły powodując silny sztorm. Jej grzywa i ogon rozwiewały mocno .. Po kilkunastu minutach klacz w ogóle uspokoiła sztorm ,spojrzała na jakieś drzewo które było na drugim drzewie wyszła. xD

Wstępował spokojnie ganaszując się, ze skulonymi uszami. Zatrzymał się w cieniu.

Parsknął mrużąc oczy, usiłując dostrzec coś w oddali. Postawił uszy na sztorc.