Łąka.

Zaśmiała się pod nosem i uśmiechnęła na swój sposób drwiąco. Pan hydraulik, taak? Przynajmniej nie Ymr. Pomyślała, że mogłoby być zabawnie, więc uszczypnęła go w zad. Och, mógł tylko marzyć o kolejnym skręcie. Walnięty czub.
- Czyżby mój kotek odleciał? - Zapytała, z udawaną troską w głosie.

Nagle obraz stał się ostrzejszy, a kontury klaczy wyraźniejsze. Przyjemny szum w głowie ogiera ustał. Najwyraźniej ogier za szybko dochodził do siebie. Cholera, a mogło być tak pięknie. Trzeba było wypalić tego skręta do końca.
- Nuit? - zapytał i przejechał kopytem po ziemi. Wąska, podłużna dziura w trawie powoli zaczęła wypełniać się wodą. Ogier zaklął pod nosem, nie przyzwyczajony jeszcze do swojej nowej mocy.

Weszła, mierząc rodziców chłodnym wzrokiem. Cóż, zatrzymując się na matce można było wyczytać w jej wzroku niejaki sentyment. Patrząc zaś na stan ojca jedynie obrzydzenie. Tak, wiedziała już kto ja spłodził. Nie zmieniła się jedynie na zewnątrz. Cała zmiana nie polegała jedynie na tym, że jej nogi stały się dłuższe, pysk mniej dziecinny, a oczy chłodne i pełne dystansu. Umysł klaczy również różnił się znacząco. Zyskała kilka nowych umiejętności, ale przede wszystkim opanowanie.

( A miało być taak pięknieee )


Zerknęła w dół i uniosła jedno kopyto do góry. Woda. Jedynka. Dziwne. Skierowała wzrok ku ogierowi, mrużąc srebrzyste ślepia.
- Oczywiście, a kogóż się spodziewałeś? Nikt by nie śmiał Ci przerywać, czyż nie? - Burknęła, przyglądając się mu. Huh, ciekawe co by było, gdyby wypalił to coś do końca? Kątem oka zerknęła na Wii. Cholera, nieźle urosła.

( Zaraz sobie pójdę. )

Tupnęła, a to uczyniwszy woda w szczelince zamarzła. Klacz spojrzała na trawę niemalże z wrogością. Była zdziwiona, jednak przybrana przezeń maska nie wyrażała żadnych uczuć.
- Aloha. -powiedziała dźwięcznym, subtelnym głosem.

- Bosh jaka pokraka. T_T Znasz ją? - wymamrotał, wskazując łbem na Hawaii. Chyba jednak nie doszedł do siebie. Nie do końca. Po chwili opuścił łąkę chwiejnym krokiem. *nmm*

Zaśmiała się.
- Schodzi na psy. - zauważyła, patrząc z powagą na matkę. Wyczuła coś obcego w jej osobie. Czyżby i w okół niej zaszła jakaś zmiana? Zmrużyła oczy, by przypatrzeć się Nuit dokładniej.

( Zabiję Cię .,. będę za 15 minut : D )


- Dobry, Wii - przywitała ją, odprowadzając wzrokiem Ikara. Wolnym, leniwym krokiem podeszła do córki, uśmiechając się nikle. Prawie niezauważalnie, ale to zawsze coś, prawda? Tyknęła ją chrapami w szyję. Westchnęła cicho.
- Taak, schodzi na psy - mruknęła.
- Jak samopoczucie? - Spytała, wcześniej strzelając z ogona. Trzeba było powiedzieć jedno, dzisiaj było zimno. Jak na wiosnę, się rozumie.

- Wspaniale. - uśmiechnęła się. O nie, rodzicielce uśmiechu nie będzie szczędzić.
- A u Ciebie co słychać? - spytała z nuta podejrzliwości. Wciąż pamiętała o ten obcej łunie, którą matka roztaczała w okół siebie. Co było nie tak?

Westchnęła głucho, kuląc mimowolnie uszy.
- Muszę iść. Mam nadzieję, że już wkrótce Cię spotkam. - szturchnęła mamę chrapą po czym wygalopowała, zebranym chodem.

Hm, po dłuższym namyśle wytruchtała, znudzona, cóż, całym otoczeniem.

Stała spokojnie wytrącona z drzemki. Schyliła łeb i zaczęła skubać trawę. Czekała na inne konie. MOże ktoś przyjdzie myślała. Cisza jednak bardzo się jej podobała.

Wkłusował powoli, z wysoko unisionym łbem.

POczuła nieznany zapach. Skuliła uszy i przysłuchiwała się skąd dochodza kroki. Podniosła łeb i zaczęła grzebać kopytem w ziemi. - Satano - rzekła. - Kim jesteś? - spytała. W jej głosie słychać było wyniosłość.

- Carpe Bliss - mruknął tylko.

Fryzyjka spojrzała na niego swymi brązowymi oczyma. Długo się mu przygladała. Aż w końcu rzekła: - Hija jestem. Z której nstajni jesteś? - spytała z ciekawości. Podejrzewała pierwszą lub drugą lecz nie mogła jakoś go do żadnej z nich przyporządkować.

// Druga to stajnia tylko dla klaczy Blissiak naprawdę aż tak przypomina klacz.? xp

- Pierwsza - odparł, unosząc wyżej łeb. Uśmeichnął się lekko, bez powodu.
- Niech zgadnę, Czwórka.? - poweidział a raczej zapytał się. Karp miał takie szczęście, ze zawsze trafiał na klacze z własne tej stajni.

// Nie ale z pyska na nią wygląda. Za łagodny na ogiera//

- Zgadłeś. Jestem z Czwórki. - rzekła podnosząc dumnie łeb. Zmierzyła ogiera od uszu do ogona. Na jej pysku pojawił sie szelmowski uśmieszek. Choć miała ochotę komuś podokuczać nie chciała sie na jedynce wyżywać. To nie miało żadnego sensu. - JAką rangę posiadasz? - spytała z ciekawości. Lbiłą poznać swego rozmówcę lepiej aby wiedzieć gdzie ma on czuły punkt.

Stwierdził, ze nie musi tego mówić. Cóż Władce Słońca łatwo poznać, gdy wykona jakiś ruch.
- Bystra jesteś, po minucie przebywania ze mną bedziesz już to wiedziała - odparł.

- Kpisz sobie ze mnie? - parskneła nieco gniewnie. Pytała przecież grzecznie. Nie miała ochoty na zgadywanki. Podejrzewałą oczywiście jaką ma rangę lecz chciała to od niego usłyszeć. Ruszyła w jego stronę galopem i gwałtownie stanęła tuż przed nim. W jej brązowych oczach płoną gniew.

- Z Czwórka żyję raczej w pokoju więc, nie, nie kpię - odparł. Nic sobie nie robił z zachowania klaczy. Stał po prostu spokojnie, jako iż Bliss był jednym z tych, którzy są bardzo opanowani. Bo co, jedyne co, to może Karpia porwać a i to już ów ogier przeżył.

Stała na przeciw niego i patrzyła przewiercając go wzrokiem. - A więc władcą Słońca jesteś. - prychnęła. - Masz potężną moc lecz nie możesz się równać z potęgą Czwórki. Mogła bym Cię porwać ale jakoś nie mam zamiaru. Zresztą żyjemy w pokoju. - zakończyła wywód. Po czym ku wyjściu ruszyła.

- Mogłabyś.? A to ciekawe - mruknął, zresztą troche bezczelnie. Gdyby był w innej sytuacji na pewno na taki wzrok już zwiesił by uszy i wypowiedział swoje słynne 'Uguu', lecz nie teraz. Z Czwórka nie było żartów, lecz on czuł się dosyć pewny siebie.

Nie słyszala jego ostatnich słów bo była już daleko. Biegła równym kłusem. Po niedługiej chwili przeszła w galop. Każdy jej ruch wydawał się doskonale wykonany. Po dłuższej chwili zniknęła z pola widzenia.

Uśmiechnął sie do siebie, zresztą troche ironicznie. Przez jakis czas patrzył jeszcze w strone nieba po czym wyszedł spokojnym stępem.