Wodospad.

Przydreptała rozglądając się uważnie. Uśmiechnęła się do znajomej klaczy i skinęła jej łbem. Wzięła spazmatyczny wdech, w jej oczach błysnęło coś dziwnego. Jakby strach, a może niepewność. Uśmiechnęła się lekko i ruszyła spokojnym krokiem w stronę koni.

Odwrócił leniwie łeb p oczym przyjżał się przybyłej klaczy. Venus. Chyba dawno temu, jeszze jako Hardore gościł ją w Piekiełku, lecz Valentino niesety nie posiadał tych wspomnień. Skinął jej łbem, po czym powrócił do poprzedniego zajęcia, jakże interesującego.

Bryknęła, poznając ogiera uśmiechnęła się lekko i zawróciła gwałtownie. Zniknęła gdzieś w gęstwinie lasu.

[I trzeba iść]

- Cóż, dobrze... a u ciebie? Jak czas mija? - zapytała, odruchowo spojrzawszy w jego stronę. Rozwarła chrapy, prychając cicho, po czym przestąpiła z nogi na nogę.

- Hm, chyba mógłbym powiedzieć to samo. - uśmiechnął się do siebie po czym spojrzła na nią spod gęstej grzywki. Skubnął ją w słabiznę.

- Trzeba jakoś umieć urozmaicić sobie życie...- mruknęła pod chrapami cicho. Odwróciła łeb w jego stronę i złapała za grzywkę, przyciągając ku sobie. Uśmiechnęła się zadziornie, po chwili wypuszczając ją z warg.

Zerknąłw górę na swoją zmierzwioną grzywkę. Usmiechnął sięz dezaprobatą, po czym pocałwał klacz namiętnie, ot tak.
- Do zobaczenia, mała - uśmiechnął się tajemniczo po czym wybył.

Wyłonił się spod tafli wody, rozpryskując wodę na boki.

Weszła, spokojnym krokiem, ze zmarszczonym nosem. Srebrne futro falowało na wietrze. Nie wyłoniła się z cienia, oparta o drzewo wpatrywała się złotymi ślepiami w konie.

Wyszedł na brzeg i strzepał srebrzyste krople wody z grzywy. Uśmiechnął się blado i sprawił, że na tafli jeziora zaczęła tworzyć się fala, powoli sunąca w stronę brzegu, na którym były konie. Ikar wypiął pierś i przymknął ślepia, czekając na uderzenie wody <3.

Wzdrygnęła się, o tak, nie lubiła wody. A może raczej, był to żywioł, który budził w niej wielki respekt. Uśmiechnęła się i błysnęła białymi kłami, powoli, ale bezszelestnie unosząc się do pozycji stojącej.

Gdy fala z ogromną siłą roztrzaskała się o brzeg jeziora, Ikar stał wciąż w tym samym miejscu. W jego oczach można było dostrzec zadowolenie i satysfakcję. Może nowy żywioł wcale nie był taki zły? Ikar przez chwilę patrzył na odpływ, po czym otrzepał się i ruszył w kierunku drzew. Na widok wilka zaśmiał się z pewną nutką cynizmu, lecz po chwili uśmiechnął się pogodnie. O taak, sam kiedyś był wilkołakiem. Stare, dobre czasy.

Wyciągnęła się i po chwili nastąpiła przemiana, nogi, grzbiet, głowa. Prychnęła odsuwając się o krok do tyłu. Widząc, że ten oto ogier ma władanie nad... Tym żywiołem postanowiła się nie narażać.

Widząc Venus, uśmiechnął się zadziornie i skubnął ją zaczepnie w chrapy.
- Jesteś wilkołakiem, czy zwierzem? - zapytał, przyglądając się jej z pewnym zaciekawieniem <3.

-Zwierzem -przeciągnęła ostatnią sylabę i uśmiechnęła się. Oparła się o drzewo i uniosła łęb.
-A ty, Żywioł jak mniemam? -mruknęła.

Skinął łbem w odpowiedzi i wystawił do klaczy język. No, jeżeli chodzi o rangę, stanowczo miał nad nią przewagę. Po chwili jednak zniknął, zostawiając po sobie kałużę wody. *nmm*

Strzepnęła z grzywki wodę i uśmiechnęła się. Ruszyła powolnym stępem wzdłuż zbiornika wodnego.

Przyszedł powoli, rozglądając się po okolicy. Kiwnął łbem do koni.

-Venus -zaświergotała i uśmiechnęła się leciutko. Podeszła do klaczy.

-Mi również -zerknęła na ogiera i uśmiechnęła się. Ruszyła stępem wokół klaczy.

Siadł spokojnie na ziemi, wygrzewając się w słońcu. Przy okazji obserwował wszysto co działo się wokoło. Skubnął jakieś źdźbło trawy.
- Ohayou - odezwał się po chwili.