Złoty Pałac.

Wszedł przez złote wrota i zamknął je za sobą. Wskoczył na olbrzymią , złotą poduszkę , czekając na resztę Elity. <3

Zeskoczył z poduszki na dywan , po czym wyszedł przez wrota , przypominając sobie , że musi jeszcze kogoś odwiedzić. <3 *nmm.*

Wbiegła do pałacu przez Złote Wrota. Po drodze minęła sporą ilość gości - koni. Jednak nie zatrzymywała się. Galopem przebiegła przez cały pałac, aż dotarła do końca - ostatniej komnaty, z której rozpościerał się widok na wszystkie tereny Forgetten Stable. Od razu rzuciła się na łoże, na którym wyhaftowane były jej inicjały. Skuliła uszy wypowiadając jakieś słowa, a drzwi zamknęły się wnet. Wyciągnęła łeb przed siebie kładąc na obramowaniu okna. Spojrzała w doliny widząc Krainy Władców, Trzecią Stajnię, Pierwszą Stajnię i Drugą westchnęła lekko. Po chwili zaczęła płakać, ale cicho, by nikt nie mógł usłyszeć. Strząsnęła grzywkę z czoła, gdzie umieszczony był Kryształ. Przymknęła oczy, a przed jej oczami ukazał się napis, który w stanie była tylko ona odczytać...

W uszach zabrzmiała jej muzyka. Wsłuchując się w nią wstała powoli i stanęła przy oknie. Wychyliła powoli łeb, czując wiatr przymknęła mimowolnie powieki. Zrobiła kolejny krok, jednak nie wypadła
Okno zaczynało się od posadzki, a kończyło przy suficie. Jedynie małe okiennice posiadały obramówki. Zacisnęła wargi myśląc o tym, co powiedziała jej Snowy. Spojrzała w dół beznamiętnie i pochyliła łeb.

-Kapotelo se kome vencto ... - Wyszeptała powoli z żalem i goryczą. Jej spojrzenie wędrowało po krainach. Po chwili przymknęła oczy delikatnie i poddała się podmuchowi wiatru, który wypchnął ją ze złotego okna...

Jakież było jej rozczarowanie, kiedy wylądowała na baldachimie jednego ze złotych łoży ułożonych pod jej oknem
Prychnęła i zeszła z niego. Konie patrzyły na nią dziwnie, a ona nic sobie z tego nie robiąc po prostu wyszła x3

Zatrzymała się przed złotymi wrotami. Uśmiechnęła się kącikami chrap i weszła do środka. W pałacu wciąż trwała zabawa, jednak to ona tu miała znaczący głos. Oczywiście Ikar oraz Snowy także, ale teraz była sama. Odchrząknęła zaznaczając tym samym, iż koniec imprezy i poszła do swojej komnaty.

Wszedł przez złote wrota , a wrzawa natychmiast ucichła. Tłum klaczy oraz ogierów przestał tańczyć. Rozległy się przerażone szepty , niektórzy uciekli do bocznych pomieszczeń. Większość jednak wpatrywała się w Ikara ze strachem w oczach. On sam wyglądał bowiem przerażająco - całe jego ciało pokryte było soplami , a z boku ciekła niebieska , zimna krew. Ikar przegryzł dolną wargę i starając się nie zwracać uwagi na przypatrujące się mu konie , ruszył w kierunku swojej komnaty. Odsłonił złotą zasłonę i wszedł do środka , wydając przy tym cichy jęk. Każdy ruch sprawiał mu ból. Podszedł do złotego biurka , na którym leżał sztylet oraz kryształ , wykonane z lodu.
- Zemsta będzie słodka - wycedził , chwytając lodowy sztylet w zęby. Przebił nim kryształ , który rozpadł się na wiele lodowych odłamków. Ogier czuł , jak ból ustępuje , jak wzmaga się jego potęga .. Jego ślepia zajaśniały zimnym , błękitnym światłem , a rana na boku zniknęła. Ikar zarzucił grzywą i uderzył kopytem w czerwony dywan , wywołując lodową zamieć w komnacie. Teraz miał już pewność , że odzyskał siłę. Lód znowu jest mu posłuszny. Uśmiechnął się jadowicie pod nosem , po czym opuścił komnatę. Zaśmiał się chrapliwie zauważając , że tłum przygląda mu się ze zdziwieniem.
- Bawcie się dobrze - mruknął chłodno , a gęsta , czarna grzywka opadła mu na oczy. Po chwili wyszedł z pałacu. *nmm.*

Pojawiła się nieoczekiwanie u wrót Złotego Pałacu. Cóż, dawno nie zaglądała w to miejsce, więc czas to naprawić. Jest przecież jedną z klaczy pochodzącej, z jakże sławnej Elity. Teraz niestety była to tylko cząstka tego, co miało znaczenie kiedyś. Prychnęła przytupując kopytem dosadnie, po czym ruszyła korytarzem. Widząc panującą zabawę pokiwała łbem z nijakim politowaniem.
- A ci wciąż swoje...- Mruknęła beznamiętnie pod chrapami idąc ciągle do przodu. Nie jeden ogier zatrzymywał się, by spoglądnąć na jej... zad? Tak to odbierała błądząc pomiędzy ich spojrzeniami. Zaśmiała się chrapliwie ganaszując pod siebie lekko, po czym dotarła do swojej komnaty. Zlustrowała ją dogłębnie, po czym podeszła do łoża. Kłapnęła zębami i zerwała prześcieradło, a przy tym poduszkę zwaliła na podłogę. W kancie łoża leżała szkatułka. Klacz zgrabnym ruchem chrap odtworzyła ją. Zawartość miała dla niej wielkie znaczenie, bowiem znajdowała się tam złota bransoleta, której potęgą władała tylko ona. Nałożyła ją na nadgarstek, po czym zostawiając pokój w stanie nieładu wyszła z niego. Zbierając się ku wyjściu natrafiła na komnatę Ikara. Zatrzymała się przed wejściem czując jego woń, tak dobrze jej znaną. Z wątpliwością przestąpiła próg. Podeszła do biurka i spojrzała na odłamki kryształu widniejące na podłodze. Skuliła uszy chyląc ku nim pysk. Trąciła chrapami jeden z nich, zaś on roztopił się gwałtownie. Poderwała łeb do góry, a widząc sztylet domyśliła się, co tak naprawdę ogier chciał jej przekazać. Zarzuciła łbem nerwowo ruszając galopem przed siebie. Tętent jej kopyt niósł echo po całym Złotym Pałacu. Już chciała wybiec, kiedy z poślizgiem zatrzymała się przed samymi wrotami. Uniosła łeb patrząc na złoty łuk oraz bijący od niego blask, po czym westchnęła w duchu. Może to były tylko halucynację? Może klacz źle zrozumiała? Może tak naprawdę nie było to skierowane ku niej? Jednak ona zostawiając po sobie jedynie ślad kropel łez zniknęła w otchłani nocy.

Wszedł wolnym krokiem, zwrócił uwagę na klacze, tak ponętne[ oO] i tak niedostępne, że mógł tylko o nich marzyć w swoich snach najskrytszych. Zastrzygł uszyma i przeszedł prze salę, w jednym momencie wszystkie nieznajome mu ogiery skręcały się, Sateen straszył ich. Lubił to robić, uśmiechnął się tylko cwano pod nosem i spojrzał na klacze, które z przerażeniem zaczęły albo uciekać, albo starać się uspokoić swoich partnerów. Konie, które ustał na nogach schodził mu z drogi. Po chwili wszystko ustało i znów zaczęła się ich cicha szeptanina o Ikarze. Skierował się ku jednej z komnat, wszedł do niej i obszedł ją, położył się na łóżku i spojrzał na drzwi, następnie na sufit, był na nim w kilku miejscach prześwity by można było oglądać nocne niebo.

Klacz weszła przez złote wrota gdzie tłumy bawiące się nie tylko ucichły ,lecz tak że pełne zdziwienia i grozy patrzały na klacz. Nigdy nie widzieli czegoś podobnego.. nikt nigdy nie widział skrzydlatej klaczy.. Podziw `opętał`konie . Klacz nie zwracając na to uwagi szła przed siebie spoglądając co jakiś czas to na piękne złote okiennice ,co na tłumy koni ,które już bardziej w zachwycie i przestraszeniu ,lub stały daleko ,albo w ogóle gdzie indziej. Rozalia szła przez krwisto czerwony dywan ze złotymi obszyciami aż dotarła do komnat.. mniej liczniejszy tłum.. cóż ze dwa ogiery,pięć klaczy i to wszystko. Spojrzała na dużą komnatę.. weszła do niej wiedziawszy iż należy ona do niej.. a raczej została ` przydzielona` .Łoże o błękitno-białej pościeli z lekkimi ,pofalowanymi i ciemnymi firanami z jedwabiu ,które 'osłaniały' łoże. Machnęła skrzydłami po chwili położyła się na łoże spoglądawszy co jakiś czas na pokój ,który jak inne był piękny ;3

Skinęła łbem oO' niespodziewane przywitanie cóż xD... i znów kontynuuję lezenie xD

-Piękność tej Ziemi.
Uśmiechnął się pod nosem cwano i spojrzał na Lucky. Skinął jej by weszła głębiej do jego komnaty. Skrzyżował nogi i przyjął dumną postawę, niby naturalną, ale wyglądał olśniewająco. Zarżał cicho, prawie niesłyszalnie, a z jego chrap wydobyło się ciepłe powietrze przebijające chłód jego komnaty.

-Dawno Cię nie widziałem.
Powiedział poważnie, i nagle z klaczą przeszło kilka mumii i kościotrupów by nastraszyć klacze i ogiery w głównej sali. Za chwili słychać było krzyki a ogier zaśmiał się szyderczo pod nosem

Ona ponownie tego, jakże słonecznego wieczora pojawiła się z wizytą u bram Złotego Pałacu. Słysząc gwar i zabawę panującą w środku uśmiechnęła się lekko kącikami chrap.

-Lubię konie straszyć
Uśmiechnął się niewinnie do klaczy i wstał z łoża, obszedł ją delikatnie się o nią ocierając
-Co tam nowego?
Spytał się i przejechał jej chrapami po szyjce.

Wychyliła głowę z za komnaty ,gdy wstała. Krzyki podniosły ją mimowolnie by zobaczyć co się dzieje.. hmm nic takiego poważnego.. spojrzała w dal i zauważyła z dala Shine.. i tak miała zamiar wyjśc więc wyszła z komnaty i sobie stoi ^.^

/

Diamond Shine napisał:

jakże słonecznego wieczora

/

Parsknęła, przesuwając się delikatnie. x3
-Po staremu. - uśmiechnęła się lekko.
-Mnie tez masz zamiar przestraszyć? x3

-Ależ skąd
Powiedział i przejechał jaj chrapami po grzbiecie delikatnie dmuchając

Widząc ową, dobrze jej znaną skrzydlatą klacz zaśmiała się cicho. Pokręciła łbem patrząc na Sateena oraz Lucky.
- A gdyby tak...- Przeszło jej przez myśl. Na jej pysku pojawił się zadziorny uśmieszek. Potrząsnęła łbem lekko strzepując grzywkę na bok i tym samym ukazując swoją potęgę - Kryształ. Skupiła się na postaci ogiera i klaczy przed nią. Byli teraz pod jej kontorlą, więc cóż... może mały spektakl?