Mroczny Zaułek.

Pokręcił z powątpiewaniem łbem , po czym zniknął w mroku. *nmm.*

Spojrzała za ogierem. Zamknęła oczy i zacisnęła wargi. Odwróciła wzrok. -Wróć.... Proszę. - wyszeptała. Jej głos drżał a z jej oczu płynął 'strumyczek' łez. - Proszę... - powtórzyła. Po chwili sama zniknęła.

Weszła z buńczucznie uniesioną głową. Przystanęła równo i zadarła pysk jeszcze wyżej. Rozwarła chrapy szeroko i łypnęła czujnym okiem na bok.
-Nowy teren. - przebiegło jej przez myśl. Nie czuła strachu.. Co to to nie. Raczej jakieś nieswoje mrowienie w karku świadczące o uczuciu zagubienia. Zbyt dużo już przeżyła, by teraz się bać.. Zbyt dużo widziała, by spanikować. Ruszyła sztywnym, acz pewnym siebie krokiem w przód.

W miarę jak głębiej zapuszczała się w stronę Zaułka, coraz bardziej rozluźniała mięśnie. Po chwili wszelkie oznaki spięcia zniknęły, jedyne co pozostało to dzika zaciętość odmalowana na pysku Cerridwen. Machnęła grzywą, by odgonić niesforne włosy z oczu. Ponownie przystanęła opierając się lekko o chropowatą korę drzewa. Westchnęła głęboko i przymykając oczy, wsłuchała się w głuchą ciszę.

Zaczekała na zwolnienie oddechu - tak jej organizm reagował na nagłą zmianę klimatu. Wczoraj poniewierała się na pustyni.. W skutek nocnej wędrówki znalazła się jednak w tej Krainie. I póki co nie zamierzała jej opuszczać. Zatrzyma się.. Niech tutejsze ogiery poczują co to ogrom Solidarności Klaczy. Niech na własnej skórze poznają ból.. Smak krwi w pyskach. Szum w uszach. Swój własny krzyk wydobywający się z gardzieł. Oczy klaczy zapłonęły ogniem nienawiści. Zarżała opętańczo i puściła się swobodnym galopem przed siebie, klucząc z łatwością między drzewami.

Stopniowo zwalniała, ponieważ las wcale nie rzedniał. Wręcz przeciwnie drzewa były posadzone obok siebie w coraz większej częstotliwości. Gdy gąszcz roślin zmusił ją do przejścia do stępa, zawróciła najzwyczajniej w świecie i ruszyła przed siebie w drogę powrotną - umiarkowanym, spokojnym chodem. Jej myśli zajmowały aktualnie szmery dochodzące z pobliskich krzaków, więc skupiła się tylko i wyłącznie na owych dźwiękach.

Przystanęła spoglądając na krzaki.. Po chwili wyskoczył z nich szarak i pognał w leśną gęstwinę. Klacz skuliła uszy ni to z ulga, ni to z zawodem. Dość! Czy jest tu jakaś żywa Dusza? - zastanowiła się. Zastrzygła uszami i idąc stepem próbowała odnaleźć jakiekolwiek ślady końskiej ingerencji.

Wyszła znudzona ciągłym kręceniem się w lesie. Nudziła się potwornie. och, gdyby chociaż jakaś drobna rozrywka. Choćby konwersacja.. Krótka pogawędka. Niezobowiązująca rozmowa. Cokolwiek! Pokręciła głową, strzeliła baranka i wygalopowała równo.

Wszedł powoli, machając ogonem na boki. Zmrużył lekko oczy po czym się rozejrzał.

Poruszył uszami po czym rozjrzał się niespokojnie.

Po chwili wyszedł. <3

Wstępowała do lasu, zostawiając za sobą konie, pff i tak ich towarzystwo nic nie zmieniało.Postawiła ciekawie uszy, rozglądając się ciekawie wszędzie.Wyciągnęła szyję i łeb do przodu.

Zgrzytnęła zębami, słysząc jakiś szelest za sobą.Może to nie był dobry pomysł, zapuszczać się samej do tego ciemnego lasu?Wierzgnęła bijąc przednimi kopytami powietrze, natrafiła na gałęzie, łamiąc je z charakterystycznym szczękiem.

Zniknęła gdzieś po chwili w mroku ;>.

Wszedłszybkime krokiem, kręciło mu się lekko w głowie. Może i Diamond Shine miaął rację? SKulił uszy, opierając się o drzewo. Ból w końcu jest po to, żeby go znosić. Pośród panującej tu ciszy słychać było jedynie szum drzew, lecz on słyszał coś więcej. Znów ten głos. Potrząsnął łbem jakby chcąc się go pozbyć.

{złamana ręka, jkbc...}

Wbiegła żwawym kłusem, trzepiąc pyskiem na boki. Żachnęła się, gwałtownie hamując. Parsknęła, uderzając łbem o...drzewo. Coś ją trapiło?

Z początku klaczy nie zauwazył, był kompletnie zajęty tym wołającącym go głosem. Nie bał się, nie, ale wydawało mu sięto dziwne i niezwykłe zarazem, nigdy mu się to nie przytafiło. Zmrużył oczy.

Nie bój się...
Cholera. A ostrzegano ją. Prychnęła i otarła pyskiem o drzewo, a rana za uchem została bardziej podrażniona.

Odwrócił sięgwałtownie, słusząc szelest. Zachwiał się i przyjrzał klaczy. Skądź ją kojarzył, tylko skąd? Miał teraz w głowie mętlik, nie zdarzało mu się wcześniej by nie kojarzyć znajomych koni, ta klacz wydawała mu się dziwnie bliska, ale skąd? nie miał pojęcia.

Również go zauważyła. Zacisnęła zęby i powstrzymała się od zaatakowania go.
Nie wahaj się...
Szlag.

/ej no, to był mój pomysł żeby Hardzia coś opętało, a tu Mayke tesh .____.'

Warsknął pod nosem. Stanął niskiego dęba, wyżej rady nie dał, coś wciąż szeptało mu w głowie, a gdy nie chciałsłuchać działy sie okropne rzevzy. Zacisnął powieki, zasłaniając się kruczoczarną grzywką.

// jej nic nie opętało ^-^' //

Zacisnęła zęby. Skuliła uszy lekko w lewo.
-Tak uważasz, przyjacielu? - zerknęła w bok, patrząc to w bok, to na ogiera.

Nie odpowiedzieł, nie tylko dla tego, że nie wiedziałdo końca czy klacz kieruje te słowa do niego. Po prostu nie miał dziś na to siły. Parsknął, spoglądając za siebie.

Coś zachichotało koło niej. Warknęła, a chichot ucichł. Spojrzała na ogiera, machnęła ogonem.
-A więc to koniec, hm? - powiedziała nad dziw spokojnym głosem.

Uniósł wzrok na Mayę. Tak, jak mógł odpowiedzieć na jej pytanie, skoro nawet nie wiedział, kim jest? Położył uszy, cofając się do tyłu. Po chwili rzekł spokojnym głosem.
- Skoro tak po prostu zamierzasz to skończyć, to leć, nie zatrzymuję Cię. - burknął. Domyslił się, że to musiała być prawdpodobnie któraś z jego klaczy. Zaraz, przypomnijmy sobie. Maya? Tak, to musiała być ona. Zawsze spieszyło jej się do szybkiego zakończenia ich związku gdy tylko ten zrobił coś nie tak Wzruszył ramionami, kierując się powoli ku wyjściu, teraz już wszytsko było mu jedno, wydawało się, jakby ni był już tym prawdziwym Hardcore'm.